Wymyślić film do muzyki? Hola! Chyba odwrotnie! Przecież powszechnie wiadomo, że muzyka powstaje po filmie. Kompozytor nie tylko musi opracować utwór oddający klimat danej sceny, ale jeszcze rytmem dopasować się do akcji. Tak to się robi.

Ale gdyby tak zrobić odwrotnie?

Proponuję dziś zabawę na dłuższe i krótsze podróże autem z dziećmi, choć z pewnością da się w to bawić w domu, w pociągu, tramwaju i na spacerze – wystarczy lekko zmodyfikować zabawę lub wziąć ze sobą słuchawki.

 

1# Co jest potrzebne?

Potrzebna jest muzyka. Najlepsze są utwory instrumentalne, w których nikt nie śpiewa i takie, w których są różne fragmenty: spokojne, gwałtowne, głośne i ciche. Czasem wystarczy radio, w szczególności RMF Classic, bo w nim puszczana jest muzyka filmowa. Ja mam w samochodzie kilka płyt z muzyką filmową i instrumentalną. Idealnie przydają się do tego poematy symfoniczne (w końcu chodzi w nich o ilustrowanie fabuły) – można to jednak potraktować jako kolejny poziom:) Sami sprawdźcie, jaka muzyka Wam najbardziej odpowiada.

Filmowe ścieżki można czerpać z takich filmów jak ten:

 

lub od niezawodnego Hansa Zimmera:

 

 

2# Co trzeba robić?

Słuchamy utworu i zastanawiamy się „o czym byłby film z tą muzyką?” A jeśli mamy kartki, kredki i odwagę manualną, możemy narysować całą historię – komiks, który będzie swego rodzaju zalążkiem scenorysu (storyboard).

źródło

Łatwiejsza wersja zabawy to po prostu wymyślanie na głos: co się po kolei dzieje w wymyślanym filmie. Kto jest bohaterem i co mu się przydarza? Gdzie jest i dokąd podąża? Im bardziej zmienna muzyka, tym więcej zwrotów akcji i lepsza zabawa:)

 

 

3# Co to daje?

Po pierwsze: rozpala wyobraźnię. Dzieci – nie znając filmu, a słuchając muzyki z niego – mogą wymyślić naprawdę niezwykłe historie, o jakich nam się nie śniło! Wszystkie obrazy powstają w ich głowach. Trochę jak przy czytaniu książki, ale tym razem efekt połączenia zmysłów jest silniejszy. Podobny do tego, o którym pisałam przy malowaniu zapachu. To czysta synestezja pobudzająca połączenia nerwowe odpowiedzialne za kreatywność!

Po drugie: zajmuje znudzone dzieci czymś pożytecznym i rozwijającym, a nam – dorosłym daje chwilę odprężenia i możliwość koncentracji na jeździe samochodem.

Po trzecie: to świetnie spędzony czas z dzieckiem, jeśli bawimy się w to w domu. Każdy z nas może malować (wymyślać) inny film do tej samej muzyki i porównanie efektów na zakończenie zabawy może być naprawdę zaskakujące.

Po czwarte: to rozwija myślenie lateralne, a więc takie, którego efektem jest wiele różnych rozwiązań tego samego. Jedna muzyka kojarzy mi się dziś z akcją podczas wojny, a innym razem ta sama muzyka przenosi mnie w akcję dokumentalnego filmu o dżungli. Czy to nie fascynujące?

Po piąte: Gdy organizuję tę zabawę podczas warsztatów z dziećmi, każde z dzieci wymyśla inny film, choć wszyscy słuchamy tej samej melodii. To uczy młodych ludzi, że każdy z nas ma różną perspektywę i – co najciekawsze – każda z nich jest prawidłowa…

Po szóste: dzieci dowiadują się, że istnieje muzyka instrumentalna i przyzwyczajają się do jej słuchania.

Oczywiście nie trzeba o tym wszystkim pamiętać, jeśli chcemy się jedynie dobrze bawić. Należy jednak pamiętać o tym, by puszczając muzykę z komputera/tableta/komórki, nie pokazywać i nie oglądać „teledysku”. Bo wtedy popsujemy zabawę:)

 

4# Skąd jeszcze brać muzykę?

Poniżej kilka propozycji dla zabieganych i niemających czasu na buszowanie po internecie:

 

 

Kopalnię kawałków, które świetnie nadają się do tej zabawy buduje Dominika na blogu HEAD DIVIDED – warto tam zaglądać po regularną dawkę inspiracji:)

A jaką muzykę Wy polecilibyście do zabawy „Wymyśl do tego film”?

Maja