Na prośbę dzieci odwołałam w rodzinie Mikołajki. Uznały, że skoro mają Mikołajki w szkole i za chwilę są święta, nie widzą powodu, by wydawać pieniądze z powodu 6 grudnia. Jeszcze kilka lat temu nie uwierzyłabym, że taka akcja się w naszym domu odbędzie. Nie uwierzyłabym też, że inicjatorami będą dzieci. Byłam ciekawa, dlaczego podjęły taką decyzję i jak zareagują inni dorośli w rodzinie. Przeanalizowałam, co wpłynęło bezpośrednio i pośrednio na ich postawę i chcę się tym dzisiaj z Wami podzielić.

Mikołajki – jaki prezent?

Dzieci poprosiły, by nic im nie kupować, bo nie mają pomysłu, co by chciały dostać. Doskonale je rozumiem, sama również mam zawsze kłopot, by wymyślić coś dla siebie. Jako dziecko dostawałam w prezencie grube kolorowe rajstopy (od chrzestnej), bo były drogie i raczej niedostępne. Cieszyłam się z gum do żucia przywożonych przez kogoś z Niemiec, bo w Polsce były rzadkością. Zamawiałam u rodziców książki, bo to był wydatek niecodzienny. Kolczyki też mi chyba kupowano. Dziś wszystko jest dostępne. I okazji do otrzymania prezentu coraz więcej: walentynki, spotkania rodzinne, urodziny rodzinne oraz urodziny dla koleżanek i kolegów…

Przesyt możliwości

Gdy moje dzieci były małe (3 i 5 lat), a ja usiłowałam wymyślić im prezent, sprawdzałam, co aktualnie pokazywały reklamy telewizyjne. Czasem zaglądałam do internetu, a czasem jechałam do jakiejś galerii handlowej. Dziś nie jestem w stanie samodzielnie podjąć decyzji o zakupie, bo nawet słuchawki do telefonu (które miałam w tym roku na liście potencjalnych prezentów) mają tyle opcji, że bez eksperta ani rusz. Niechęć do reklam narasta w nas wszystkich – zarówno we mnie, jak i w moich dzieciach. Jesteśmy przebodźcowani konsumpcjonizmem: zmęczeni reklamami, kolorami i całym tym sklepowym przesytem. 

Wszystko jest w sieci:)

Brak pomysłu na prezent wiąże się też z tym, że internet oferuje mnóstwo możliwości. Coraz więcej rzeczy jest zastępowanych przez to, co w sieci. Youtube zamiast płyt, blogi zamiast książek. Dużo podróżujemy i zawsze można było kupić nam przewodnik po kraju, do którego się wybieraliśmy. Teraz, przygotowując się do podróży, korzystamy głównie z blogów i videoblogów. Podobnie moje dzieci: nawet gdybym wpadła na pomysł kupienia im albumu na zdjęcia z podróży, zdjęcia w telefonie będą atrakcyjniejsze, bo są łatwiejsze do pokazania koleżankom i kolegom.

Co na to wszystko ekologia?

Być może niechęć do kupowania kolejnych niepotrzebnych gadżetów wynika z tego, że dużo rozmawiamy o ekologii i kondycji Ziemi. Uważam, że ekologia jest dla dzieci, o czym dużo napisałam tutaj. Dodatkowo, ostatnio przeczytałam mrożący krew w żyłach artykuł o tym, że za 50 lat na Ziemi będziemy ginącym gatunkiem, a to przecież wtedy, gdy będą żyły moje dzieci. Rozmawiamy o tym, czy da się zatrzymać postęp gospodarczy, który niszczy planetę i czy ten postęp wyniszczy Ziemię całkowicie czy jednak ją uratuje. Bo to, że staczamy się po równi pochyłej, jest oczywiste. Większa świadomość moich dzieci mogła zaskutkować taką decyzją.

W jakim wieku mam dzieci?

Sądziłam, że odwołanie Mikołajek w naszej rodzinie zostało zainicjowane, bo mam duże dzieci. Mają 13 i 15 lat. Już od jakiegoś czasu naciskani na napisanie listu do świętego Mikołaja odpowiadali „jeśli już musimy coś wybrać, to poprosimy pieniądze, uzbieramy sobie na coś”. W tym roku uznali, że pieniędzy też nie chcą. Przeznaczymy je na Szlachetną Paczkę. Zadzwoniłam więc do ich Cioci Magdy, by powiedzieć, żeby nic im nie kupowała. Są prawie dorośli, po prostu nic nie chcą. I wtedy okazało się, że 8-letnia córka Magdy też nie chce prezentu na Mikołajki! A więc to nie jest kwestia wieku, młodsze dzieci również mogą wpaść na ten pomysł.

Co na to dorośli?

Ja lubię dawać prezenty, choć chyba jeszcze większą frajdę sprawia mi ich pakowanie. Tak powstał wpis „8 pomysłów na oryginalne pakowanie prezentów”, który możecie przeczytać na blogu IMOMO. Tym razem jednak ucieszyłam się z decyzji dzieciaków. To pewnie przez tą troskę o Ziemię.

Ciocie i wujkowie odetchnęli chyba z ulgą. Dla nich również bliskość Mikołajek i świąt rodzi więcej problemów niż radości.

Pozostali dorośli – Babcie i Dziadkowie – z delikatnym rozczarowaniem przyjęli prośbę dzieci. Pocieszyli się nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia i w ostateczności chyba zaakceptowali zmianę. Dam znać po 6 grudnia, czy dotrzymali słowa:)

 

Wiem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, a jednak jestem dumna z dzieci i mam nadzieję, że ten trend prowadzący do minimalizmu jakoś się utrzyma w naszym domu. Potrzebnym prezentom zawsze powiem TAK, niepotrzebnym chętnie powiem NIE.

 

Jeśli chcecie przeczytać o potrzebnych i mądrych prezentach, zapraszam w poniższe miejsca:

Co rozwijają gry planszowe?

Za co lubię audiobooki?

Książki dla młodych odkrywców i wynalazców

Bajki animowane, które rozwijają kreatywność

 

Maja

EDIT po 6 grudnia: Jedni Dziadkowie nic nie kupili. Drudzy Dziadkowie kupili książkę/kalendarz oraz ozdobę na choinkę. Uff, a więc praktycznie! Ja kupiłam Chrześnicy dwie książeczki i… powstrzymałam się przed ich podarowaniem. Znajdzie pod choinką. Może jakoś damy radę uratować planetę:)

 

 

 

Podziel się ze znajomymi

Pozostańmy w kontakcie

Facebook