1# Mój błąd

Wsiadam do samochodu z trzema nastolatkami. Spieszymy się. Gdy odpalam silnik, orientuję się, że mój telefon (a w nim nawigacja) został w bagażniku.


2# Prośba o pomoc

Czasu jest mało, ja już ruszam, więc proszę dziewczynki „Czy któraś mogłaby włączyć u siebie nawigację i mną pokierować?”

Jedna z nich jest pierwsza i czyta mi z tylnego siedzenia wskazówki.


3# Dogrywamy współpracę

„Potrzebuję usłyszeć, że za 200 metrów mam skręcić i w którą stronę, nie potrzebuję nazwy ulicy, w którą mam skręcić, bo i tak nie jest widoczna, OK?”

„Jak będę miała do przejechania kilka kilometrów bez zmian, to mi to powiedz, ale pilnuj proszę, by mnie uprzedzić o zakręcie, najpóźniej na 500 metrów przed nim.”

„Czy mam Pani mówić, co jest obok, żeby było wiadomo, czy dobrze jedziemy?”


4# Sukces

Dojechałyśmy na czas. Nastolatka zadowolona, ale ja jeszcze bardziej. To nie była sprawa życia i śmierci. Spieszyłyśmy się do sklepu, który zamykano, a my byłyśmy na wakacyjnym wyjeździe, podczas którego 3 dziewczyny same organizowały sobie jedzenie. Ja jedynie (i aż) byłam kierowcą, bo sklep był oddalony od naszej miejscówki. Dlaczego więc myślę o tym wydarzeniu jak o sukcesie? Bo wyciągnęłam…


5# Wnioski

Przyzwyczailiśmy się, że po błędzie należy wyciągnąć wnioski. Sama do tego namawiam, na przykład we wpisie o metodzie GOLD. No i moim wnioskiem powinno być „Nie zostawiaj telefonu w bagażniku, skoro w nim masz nawigację. A jednak moje są inne:)


1# Zorientowałam się, że mój błąd (zostawienie nawigacji w bagażniku) dał szansę, by pomogła mi jedna z dziewcząt (wzmacniam jej poczucie sprawstwa, a to pomaga zwiększać odporność psychiczną). Zbyt często, jako dorośli, nie pozwalamy dzieciom na robienie tego, co potrafią zrobić. Sytuacja była awaryjna – nie miałyśmy nic na kolację i śniadanie – wszystkim zależało, byśmy dotarły do sklepu przed jego zamknięciem.

2# Przy wymianie zdań o tym, jak chcę, by mną kierowała, nauczyłyśmy się nawzajem lepiej komunikować. Ta nastolatka nie jest moją córką, nie miałyśmy wielu możliwości, by współpracować. Chyba nawet nigdy nie miałyśmy takiej możliwości! Cieszę się, że się pojawiła i że tak sprawnie nam poszło.

3# Dzięki tej akcji, w drodze powrotnej rozmawiałyśmy o znakach drogowych, sposobach wyprzedzania i kwestiach związanych z prawem jazdy. Moim zdaniem stało się tak dlatego, że dziewczynki uczestniczyły tym razem w prowadzeniu samochodu, a nie były jedynie „osobami do przewiezienia, z którymi się miło rozmawia” (tak zazwyczaj myślę o moich pasażerkach i pasażerach).


W ciągu całych wakacji myślę o tym, jak świadomie usamodzielniać dzieci, a wystarczy popełnić błąd i sprawy się same dzieją:)



Czyli gdybym przygotowywała listę „Jak zwiększyć samodzielność dzieci”, to znalazłoby się na niej „Popełnij niegroźny błąd i poproś dziecko o pomoc w jego naprawieniu„. Co Wy na to? Co byście dopisały/dopisali?

Macie takie historie ze swojego życia?

A może uważacie, że jako dorośli nie powinniśmy się przyznawać do błędów, bo to osłabia nasz autorytet w oczach dziecka?