Nie lubię się bać. A najbardziej nie lubię się bać tego, co może spotkać moje dzieci.

Jako optymistka omijam artykuły, w których autorzy próbują mnie przekonać, że np. skoro moje dzieci nie urodziły się w tym samym roku co ja (czyt. w tzw. „moich czasach”),  to są skazane na zagładę i nic dobrego ich nie czeka. Jestem też daleka od wmawiania sobie i Wam, że nasze dzieci są wypalone. Być może wcale nie są.

Ale jako rodzic wolałam wiedzieć, jak rozpoznać ospę czy anginę, gdy moje dzieci były małe. Dziś, gdy są nastolatkami, chcę znać objawy wyczerpania, by żadnego z nich nie przegapić.

Chcę też umieć zapobiec takiemu wyczerpaniu. Nasze dzieci żyją we współczesnych zwariowanych czasach, a to oznacza, że potrzebują innej troski niż my w ich wieku.

Mam też nadzieję namówić Was w tym wpisie do przeczytania książki „Wypalone dzieci. O presji osiągnięć i pogoni za sukcesem” Michaela Schulte – Markworta. Bo warto.


Co to jest wypalenie dzieci?


Michael Schulte – Markwort jest doświadczonym psychiatrą i dyrektorem medycznym Oddziału Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Kliniki Uniwersyteckiej w Hamburgu Eppendorfie (UKE) oraz dyrektorem Szpitala Dziecięcego w Altonie.

Podczas codziennej pracy z dziećmi ze zdumieniem zaczął obserwować objawy wypalenia zawodowego u dzieci. Długo obserwował ten trend z niedowierzaniem, bo wypalenie zawodowe dotyczyło dotychczas jedynie dorosłych i to raczej tych z dłuższym stażem zawodowym. Część jego młodych pacjentów była jednak wyczerpana. Dlatego przyjrzał się więc ich objawom uważniej i postawił diagnozę: wyczerpanie prowadzące do depresji.



Presja, której podlegają dziś dzieci, jest nie do wytrzymania. Muszą mieć perfekcyjną stylizację na występ w klasie, idealne oceny, a po zakończeniu lekcji i dodatkowej godzinie języka obcego już czekają na nie trener i nauczycielka gry na pianinie. Dzieci niemal całkowicie poddają się dyktatowi społeczeństwa, w którym liczy się tylko sukces – i ponoszą tego bolesne konsekwencje.


Nauka i chodzenie do szkoły powinny być dla dzieci przyjemnością. Tymczasem żyją w świecie, który gna je bez tchu od jednej przeszkody do następnej i zmusza do walki o wątpliwe wartości. To ważne, by dzieci we właściwym czasie sygnalizowały, kiedy żąda się od nich zbyt wiele. Te, które bez szemrania wykonują wszystko, czego się od nich wymaga, nie wyrosną na ludzi krytycznych, mających możliwość kształtowania świata.

Wydawnictwo Znak


Objawy wypalenia u dzieci


To właśnie te objawy, na które chcę być czujna tak, jak na objawy innych chorób. Nie zawsze występują wszystkie, czasem można zaobserwować ich więcej w jednym czasie, czasem mniej. Nie wszystkie oznaczają wyczerpanie prowadzące do depresji. Warto jednak wiedzieć, na co być czujnym.

Objawami depresji z wyczerpania są:

1# Obniżony nastrój

2# Apatia lub obniżenie motywacji/inicjatywy

3# Utrata zainteresowań

4# Obniżona koncentracja i uwaga

5# Obniżone poczucie własne wartości i pewności siebie

6# Dolegliwości psychosomatyczne jak bóle głowy czy brzucha, wędrujące lub niespecyficzne dolegliwości bólowe

7# Zaburzenia snu

8# Ograniczony apetyt

9# Poczucie winy

10# Pesymizm, pogorszony nastrój i smutek

11# Myśli samobójcze, samookaleczenia, próby samobójcze


Główną przyczyną wypalenia (depresji z wyczerpania) jest stres. I to może nas dziwić najbardziej, bo przecież zdaniem wielu dorosłych dzieci nie mają się czym stresować. Mają co jeść, mają się w co ubrać. Niektóre z wyczerpanych dzieci są nawet zdolniejsze, bogatsze i bardziej kochane (o ile można to zmierzyć) od swoich rówieśników. A jednak stres, który nie odpuszcza po całym dniu, taki, którego nie da się odreagować, dopada nawet 8-latki.


Przyczyny wypalenia u dzieci


Co stresuje nasze dzieci? Kto jest temu winny? Paradoksalnie: nikt konkretny nie jest winny tej sytuacji. Wg autora książki liczba czynników jest długa. Powody się łączą i jeśli trafią na wrażliwsze dziecko, możemy spotkać się z opisywanymi objawami. Pewne jest natomiast to, że wypaleniu nie są winne same dzieci. Oto powody zdefiniowane przez Schulte – Makworta:

1# Ekonomia. „Pieniądz rządzi światem” nie od dziś, ale zarówno w mediach, jak i w rodzinach temat pieniędzy występuje częściej niż kiedyś. Dzieci, które często uczestniczą w naszych rozmowach (czynnie lub biernie), słyszą rozważania, co trzeba zrobić, żeby więcej zarobić. Nawet jeśli chcielibyśmy uniknąć takich rozmów przy dzieciach, ich szkolne towarzystwo lub wiadomości w tv czy internecie ujawnią tę jedną z najważniejszych wartości dorosłych.

2# Niespójne wartości w rodzinie. Jeśli korzystamy z internetu na potęgę, a zabraniamy tego dzieciom lub jeśli twierdzimy, że rodzina jest dla nas najważniejsza, a przedkładamy nad nią pracę, to kierujemy do dzieci sygnał „To tylko fasada, nie jesteśmy spójni, więc nie możesz nam do końca ufać”.

3# Stres rodziców. My, dorośli, jesteśmy zestresowani. Presją w pracy, natłokiem informacji i zbyt wieloma oczekiwaniami (narzucanymi nam przez innych lub przez nas samych). Dzieci go czują i przejmują, podobnie jak niewypowiedzianą złość dorosłych. To może powodować u nich wyczerpanie.

4# Nieszczęścia w mediach. Informacje o katastrofach, konfliktach i nieszczęściach tego świata są tak medialne, że przeważają w codziennych wiadomościach. Szukanie dobrych wiadomości wiąże się z naprawdę dużym wysiłkiem. Nasze dzieci też tym żyją, czy tego chcemy, czy nie.

5# Cyfrowy świat. Korzystamy z social mediów, w których wszyscy są piękni i szczęśliwi. To bardzo stresujące, szczególnie w wieku nastoletnim, gdy wygląd i popularność (znowu: czy tego chcemy, czy nie) ma ogromne znaczenie. Dodatkowo, żyjąc non-stop w cyfrowym świecie oczekujemy, że nasze dzieci będą pod komórką, gdy będziemy czegoś od nich chcieli. Oczekujemy tego od innych dorosłych, dzieci oczekują tego od siebie, a to wprowadza presję, której być może nie jesteśmy nawet świadomi. Książka jest pełna autentycznych wypowiedzi dzieci, mnie najmocniej poruszyła ta:


„Co rusz mam fazy, w których nie mam czasu wolnego. Codziennie kłócę się z moją mamą. Jestem zmęczona, ale nie mogę zasnąć. Przewracam się w łóżku z boku na bok i boję się nadchodzącego dnia. Budzę się rozbita i nie wiem, jak przetrwać dzień. Nie potrafię się skupić i moje prace nie są tak dobre, jak właściwie mogłyby i powinny być.

Przyjaciele są dla mnie bardzo ważni, ale nie mam dla nich czasu. Ze szkoły pędzę do domu, szybko coś jem, potem lecę na zajęcia sportowe albo muzyczne. Potem praca domowa i padam na twarz.

Smartfon nieustannie brzęczy, wszyscy czegoś ode mnie chcą, a kiedy cały czas go nie sprawdzam, to się boję, że wypadnę z gry. Wiadomość, na którą się szybko nie odpowie, po chwili jest już nic nie warta.

Rodzice chcą, żebym odkładała telefon na bok i nie rozumieją, że tak się nie da. Czasami wieczorem rzeczywiście zostawiam go w kuchni, żeby nic mi nie przeszkadzało zasnąć, ale wtedy pojawia się ten strach.

W ogóle często się boję. Jeśli będę miała kiepską średnią, mogę schrzanić maturę. Wszyscy mi powtarzają, jak ważne są podstawy w szkole średniej (gimnazjum). A ja po prostu jestem zmęczona…”


6# Presja osiągnięć. Odbudowa gospodarek po II wojnie światowej, a następnie wolny rynek wymuszają na nas wyścig szczurów. Wielu z nas ma poczucie, że jeśli nie będzie miało osiągnięć, wypadnie z gry i często to poczucie jest słuszne. Ta presja dotyka też dzieci. Osobiście znam takie, które już w podstawówce martwią się o to, jakie studia powinny wybrać i jaki zawód będą mogły po nim wykonywać. Nie mam do nich pretensji i ich nie oceniam. Tę presję stworzyliśmy my – dorośli.


Co mogą zrobić rodzice, by zapobiec wypaleniu dzieci?


Na ten fragment książki czekałam najbardziej. Nie lubię jęczeć, lubię działać. Kilka porad wzięłam sobie mocno do serca, mam nadzieję, że dla Was też będą inspirujące.


1# Określić wartości swoje i rodziny, a następnie żyć zgodnie z nimi. To być może jedna z najtrudniejszych rzeczy dla wielu z nas, bo chcemy, by nasze dzieci myślały o nas dobrze i boimy się przyznawać do błędów. Udajemy przed nimi lepszych niż jesteśmy lub staramy się być lepsi niż nasi rodzice. A im więcej fałszu w nas, tym więcej wyczerpania u dzieci.

2# Odpowiednio troszczyć się o dzieci. To kolejna niełatwa pewnie umiejętność, bo trzeba znaleźć swoje miejsce na osi nadopiekuńczość – brak opieki. W tej trosce ważne jest odnalezienie dziecięcych talentów i pokierowanie nimi, a nawet postawienie poprzeczki i docenianie ambicji dzieci. Należy przy tym pamiętać, że środowisko, w którym żyją nasze dzieci pochłania dużo więcej energii niż to, w jakim my wzrastaliśmy.

3# Wspólne wyspy. To miejsca i zajęcia, które są wspólne dla całej rodziny. Wspólne posiłki, wyjścia, doświadczenia lub bycie razem, gdy każdy zajmuje się swoimi zainteresowaniami. Wspólne odpoczywanie, gotowanie i urlopy, które nie są stresujące, są świetną profilaktyką wypalenia.

4# Nauczyć się żyć z ograniczeniami. Po pierwsze, należy pogodzić się z tym, że jeśli ma się dzieci, to w naturalny sposób jest mniej czasu na imprezy, pasje czy spotkania z przyjaciółmi. Dzieci czują, czy spędzany z nimi czas jest dla nas udręką czy prawdziwą przyjemnością. Po drugie, warto pokazać dzieciom, że nie dajemy się presji ekonomicznej i wizerunkowej – jeśli zobaczą u nas, że się nie dajemy wkręcić w konsumpcyjny, pędzący świat, będzie im łatwiej.

5# Umieć (nauczyć się) odprężać. Tu napiszę coś od siebie:) Słuchałam niedawno wywiadu z Wojciechem Eichelbergerem, znanym polskim psychologiem zajmującym się wzmacnianiem odporności na stres. W rozmowie użył porównania stresu nagłego, takiego jak spotkanie w lesie z niedźwiedziem ze stresem w pracy. Po spotkaniu z niedźwiedziem i ucieczce, my mamy szansę odsapnąć, a nasz organizm ma szansę zmetabolizować kortyzol i adrenalinę. Podczas pełnego presji dnia nie mamy możliwości uspokojenia. A powinniśmy w jakiś sposób to robić i odreagowywać.

6# Nie bać się psychologów, psychiatrów i terapii. To akurat jest mi łatwo napisać, bo w mojej rodzinie psycholog jest traktowany jak dentysta – jak jest problem, należy udać się do eksperta i poprosić o pomoc w rozwiązaniu. Mam nadzieję, że odczarujemy te zawody i będziemy sięgać po pomoc bez wstydu.


Nie wiem, czy Was nie przygniotłam tym długim artykułem.

Jeśli tak, to mam nadzieję, że jak tylko go przetrawicie, włączycie „czujnik wypalenia” w swoich oczach i sercach i być może (podobnie jak ja) dokonacie pewnych postanowień.

Prześlijcie wpis znajomym lub udostępnijcie w mediach społecznościowych. Polska zajmuje drugie miejsce w Europie w kategorii „Samobójstwa dzieci i młodzieży”. Zmieńmy to, bo dzieci potrzebują naszej troski i mądrości.

Jeśli tekst nie był dla Was zbyt ciężki, a uważacie, że jest ważny i interesujący, sięgnijcie po książkę Michaela Schulte – Markworta. Podobnie jak w „Zaplątanych nastolatkach” autor umie przekazać swój ogromny szacunek dla dzieci i ich troskliwych rodziców. A w końcu tacy właśnie jesteśmy, prawda? Troskliwi.



Obraz na górze: Alexas_Fotos z Pixabay